Genealogia – pasja na całe życie

19 kwietnia 2015

Stefan Jeziorek – historia dwudziestoletniego legionisty z Bochni

Opublikowano: 19.04.2015, 17:43

     W spisie mieszkańców Krakowa z 1910 roku (Tom 28 Dzielnica XIX Grzegórzki pozycja 514) znajduje się przedstawiony niżej wpis.

stefan_jeziorek_1910

    Wynika z niego, że Stefan Jeziorek urodzony 11 lipca 1895 r. w Bochni, uczeń pilnikarski, mieszkał pod adresem Grzegórzki 35. Pod tym samym adresem mieszkała grupa uczniów, można zatem przyjąć, że był to jakiś internat, zapewne dla uczniów pobierających naukę w warsztatach przy Zakładach Zieleniewskiego, które znajdowały się właśnie na Grzegórzkach i w 1910 r. prężnie się rozwijały. Przeglądnąłem również inne dostępne w Internecie spisy ludności Krakowa, jednak nie znalazłem już wpisów dotyczących Stefana Jeziorka urodzonego w Bochni.

     Kolejną informację dotyczącą Stefana Jeziorka znalazłem na stronie internetowej Stowarzyszenia Bochniaków i Miłośników Ziemi Bocheńskiej „BOCHNIACY”. W wykazie żołnierzy Legionów Polskich z bocheńszczyzny, którzy polegli i pochowani zostali na Wołyniu w latach 1915-1916, widnieje wpis:

      Kukle
Jeziorek Stefan, ślusarz, ur. 1895 Bochnia, 3 komp. VI bat.
Poległ 25.10.1915 r.

    Z kolei na portalu o nazwie „Miejsca Pamięci Narodowej” znalazłem informacje o pomniku poległych za wolność w latach 1914-1920 znajdującym się w Bochni u zbiegu ulic Regis i Orackiej. Zdjęcie przedstawiam niżej.

bochnia_poleglym_za_wolnosc

Napis: „JEZIOREK STEFAN LEG.” umieszczony został na II płycie.

     Postanowiłem znaleźć jakieś informacje na temat wojennych losów Stefana Jeziorka, między innymi walk, które miały miejsce w pobliżu miejscowości Kukle na Wołyniu.

     Najpierw na portalu internetowym „Kramerius” znalazłem informację pochodzącą ze „Spisu rannych i chorych” opublikowanego 19.2.1915 r.

stefan_jeziorek_1915_1_m

     Jeśli dobrze odczytuję treść, podane zostało, że był on żołnierzem 1 kompanii. Czyżby chodziło o 1 Kompanię Kadrową Legionów? W dostępnych wykazach nie znalazłem jego nazwiska. Pewne jest natomiast, że Stefan był chory i w lutym 1915 r. przebywał w Nowym Targu, w szpitalu zlokalizowanym prawdopodobnie w budynku gimnazjum (?).

     W jakich okolicznościach znalazł się on w szeregach Legionów? Oto kolejne pytanie, na które chciałbym znaleźć odpowiedź. Trudne to jednak zadanie. Być może jakieś wskazówki znajdują się wśród pamiątek rodziny Stefana? Może jakieś listy, dokumenty? Postanowiłem znaleźć jakiś ślad w Internecie i udało mi się. Na portalu Zakładów Budowy Maszyn i Aparatury im. Ludwika Zieleniewskiego w Krakowie w części „Historia” podawana jest następująca informacja:

      Wybuch I wojny światowej.

     1915 – Przymusowy zarząd wojskowy, 70 procent załogi zostaje zmobilizowane lub ewakuowane z miasta. Krakowska fabryka remontuje sprzęt artyleryjski i samochodowy. We współpracy z czeską hutą Vitkowice podejmuje produkcję granatników.

     Może zatem Stefan po ukończeniu nauki pracował w Zakładach Zieleniewskiego i zgodnie z podaną wyżej wiadomością został zmobilizowany po wybuchu I wojny światowej? W trakcie walk został ranny lub zachorował i znalazł się w wojskowym lazarecie. Po zakończeniu leczenia powrócił do służby, być może w podawanej na stronie internetowej „BOCHNIACY” 3 kompanii VI batalionu. Warto więc zapoznać się z historią walk żołnierzy owego batalionu, które miały miejsce jesienią 1915 r.

      Szlak bojowy Legionów opracowany został obszernie i szczegółowo przez wielu historyków i pasjonatów. Dużą ilość publikacji znaleźć można również w Internecie. Nie jest jednak moim celem szczegółowe zbadanie i opisanie przebiegu kampanii wołyńskiej z okresu październik 1915 – styczeń 1916. Chcę jedynie nieco przybliżyć okoliczności śmierci Stefana Jeziorka z Bochni. Ograniczę się zatem do przedstawienia wybranych informacji pochodzących z różnorodnych źródeł, głównie stron internetowych. Przy większości podaję też odnośny link lub dodaję skan dokumentu z podaniem źródła pochodzenia, aby zainteresowani mogli dokładniej się z nimi zapoznać.

       Na portalu www.muzeumwp.pl  przedstawione zostało krótkie kalendarium przebiegu I wojny światowej w okresie 28.06.1914 – 11.11.1918 r. Pod datą 22 października 1915 r. czytamy:

       Bitwa pod Kuklami.
Polskie oddziały legionowe stoczyły zwycięską bitwę z wojskami rosyjskimi pod Kuklami na Wołyniu. W starciu wyróżnił się VI batalion I Brygady dowodzony w zastępstwie za kpt. Fleszara-Satyra przez por. Leopolda Lisa-Kulę, który poprowadził brawurowy nocny atak na pozycje rosyjskie. Niemiecki gen. von Serock, dowodzący armią, w składzie której walczyli polscy legioniści, odznaczył por. Lisa-Kulę pruskim żelaznym krzyżem 2 klasy.

     Tak brzmi oficjalna wersja – brawurowy atak, odznaczenie i wieczysta sława dla dowódcy, zresztą w pełni zasłużone. Warto jednak poznać też drugą stronę tego „medalu” mniej błyszczącą. Jak wyglądała więc ta trzydniowa batalia, ale widziana oczyma zwykłego żołnierza?

   Zacznę od publikacji Adama Kaczyńskiego, doktoranta w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego, zamieszczonej na portalu internetowym www.rp.pl

     Naprawienie linii kolejowej z Chełma do Kowla nie tylko umożliwiło łatwe dostarczanie na front nowych oddziałów, lecz także znacznie poprawiło zaopatrzenie. Wciąż jednak palącym problemem był fatalny stan obuwia i mundurów oraz brak ciepłej odzieży.
Zima przyszła w roku 1915 wyjątkowo wcześnie – pierwszy śnieg spadł już 28 października.
Większość żołnierzy nie miała nawet płaszczy. Podobnie przedstawiała się sprawa obuwia. Do szczęściarzy należeli ci, którym na początku kampanii udało się znaleźć poleskie łapcie. Reszta żołnierzy była zmuszona chodzić w dziurawych butach, pookręcanych szmatami lub sznurkiem, który zabezpieczał podeszwę przed odpadnięciem.
Wraz z nadciągnięciem mrozu i śniegu głównym wrogiem legionistów stała się pogoda. Na linii frontu prowizorycznym schronieniem stały się wygrzebywane w ziemi „borsucze jamy”. Noclegi w takich prowizorycznych norach wiązały się jednak z pewnym ryzykiem, zwłaszcza na podmokłych terenach, których nie brakowało na Wołyniu. Zdarzało się bowiem, że w nocy dziury w ziemi podbiegały wodą i rano żołnierze nie mogli wstać, gdyż byli przymarznięci do podłoża. Ogromnym problemem były nieoszalowane prowizoryczne okopy, które podczas odwilży zalewała woda, powodując osuwanie się ich ścian i przysypując śpiących żołnierzy.

     Ja, czytając ten tekst, zastanawiałem się, czy nie byłoby bardziej właściwe przedstawianie takiego właśnie obrazu tragicznej doli żołnierzy Legionów jako swego rodzaju przeciwwagi dla uroczystych i pompatycznych wieców i akademii. One też oczywiście spełniają ważną rolę, pomagają wyrazić szacunek, ale nie oddają całej prawdy o tym, czym jest wojna, każda wojna. Znacznie tragiczniejszy obraz interesujących nas wydarzeń przedstawiają kolejne odnalezione przeze mnie publikacje.

     Przedstawię teraz wybrane fragmenty wspomnień uczestników kampanii wołyńskiej. Opublikowane zostały one w dwutygodniku Panteon Polski, który ukazywał się nakładem Zarządu Okregu Zwiazku Legionistow Polskich we Lwowie w latach 1924-1931. Zestaw kolejnych numerów można przeglądnąć na przykład na portalu Śląskiej Bublioteki Cyfrowej.

     Oto pierwszy fragment dotyczący wydarzeń z dnia 24 października 1915 roku
[zachowałem oryginalną pisownię]:

    O szóstym pułku Legionów Polskich

    Wyjątki z pamiętnika adj. Stanisława Kochanowskiego.

     24 / X.  Spoczynek na sianie w stodole i pyszna grochowa zupa postawiła mnie znów na nogi. Wychodzę oglądać pobojowisko wczorajsze, bo Moskale cofnęli się w nocy. Co za widok okropny ! Co za straszne twarze, rozszarpane kawałki ludzkiego mięsa cała ta Golgota zostaje mi w pamięci na resztę życia ! Przygnębienie w nas wszystkich popołudniu pogrzeb poległych. Trup Krzyczkowskiego już we wsi leży, pokryty szarym żołnierskim płaszczem, ma rękę zesztywniałą po śmierci – wzniesioną do góry, tą samą rękę co nam pokazywała drogę do chwały. O godzinie 5-tej popołudniu stanęła jego kompanja pod moją komendą, by oddać ostatnią przysługę temu, wczoraj jeszcze pełnemu ognia i nadzieji chłopcu, który wyruszył z ukochanego Lwowa na czele 750 przyszłych Polski żołnierzyków, na cześć i chwałę Ojczyźnie a Sprawie na pożytek. Błogosławił mu ojciec i duchy jego dziadów, żołnierzy jak i on.

     Dalsze fragmenty tego tekstu zawierają między innymi opis pogrzebu oraz wydarzenia z dnia 25 października 1915 roku.

     Z kolei w numerze 2 z 1925 r. wspomnianego już Panteonu Polski opublikowany został tekst, w którym opisano trzydniowy bój pod Kuklami. Oto wybrany fragment:

      Po zwycięskiej potyczce pod Jabłonką (20/X 1915), piechota legjonowa otrzymała rozkaz wzięcia szturmem wsi Kukle. Do szturmu ruszyć miały bataljony 5 i 6 ówcz. mjra Trojanowskiego, prowadzone przez por. Młota i Lisa.
Pole bitwy pod Kuklami przedstawiało dużą leśną polanę, otoczoną drzewami i zaroślami.
Na lewej stronie tej polany stanął pułk 6-ty na prawej pułk 1-szy. Atak miał się rozpocząć dnia 22 / X. 1915 r. o godz. 8. rano. Ruszyły kompanje 3 i 4-ta por. Wilka i Dubiela. Rozpoczął się bój ciężki.
Około godziny 11-tej przedpołudniem nasze lewe skrzydło było na odległość 120 kroków od pozycji moskiewskich, prawe o 200 kroków. Naprzeciw stał żołnierz żelaznej brygady odeskiej, jeden z najlepszych wśród wojsk moskiewskich. Nieprzyjacielska artylerja i karabiny maszynowe, pracowały bezustannie i dawały się dobrze we znaki naszym.
Na godzinę 5-tą wyznaczono u nas generalny szturm, moskale jak się później okazało, o tej samej godzinie ruszyli także do szturmu. W pierwszej chwili przełamali moskale prawe skrzydło, zabierając austrjaków do niewoli, jednak chłopcy nasi rzucili się naprzód i wkrótce odbili moskalom około 200 austrjaków. Wszystkie kumpanje 6 baonu rzuciły się do szturmu i zdobyły Kukle. Wzięto karabin maszynowy, przeszło 200 jeńców, dużo amunicji i karabinów. U nas zginął ppor. Spława-Nejman. O kilka kilometrów za zdobytą wsią Kukle, mieli moskale nową linję okopów. Na tej linji przez dwa dni t. j. 23. i 24. października wrzał bardzo gwałtowny bój artyleryjski. Moskale ostrzeliwali z ciężkich haubic straconą wieś Kukle.
Pod wieczór dnia 24/X 1915 r. rozpoczął się atak w kierunku wschodnim od wsi Kukle. Pułk 6-ty miał atakować folwark, zaś pułk l-szy i baony 5-ty i 6-ty las, na prawo od wsi położony. Do ataku ruszyły baony 5 i 6 wraz z baonem 3-cim I. pułku.
Linia nasza posunęła się o 1000 kroków naprzód i mimo morderczego ognia dotarli nasi do skraju lasu, gdzie nie stanęła im na przeszkodzie szeroka płaszszyzna, dająca moskalom możność wyśmienitego ostrzeliwania. Chłopcy okopują się i tak trwają do nocy.
Komendę nad 5 i 6 baonem obejmuje por. Lis-Kula, moskale około godziny 11-tej w nocy ruszyli do kontrataku. Zawrzał bój na bagnety! W tym czasie pułk 6-ty operował z flanki i zabrał dużo jeńca.
Moskale nie mogą podołać natarciu naszych i cofając się na całej linji stanęli we wsi Kamieniucha, gdzie się silnie okopali. Oddziały legjonowe stały się panami całej okolicy.

    W dalszej części publikacji podana została lista poległych w trakcie trzydniowych walk, nie ma jednak wzmianki o Stefanie Jeziorku. Dlaczego? Trudno powiedzieć.

    Jako datę śmierci podano 25 października 1915 roku. Nie jestem w stanie dokładniej określić okoliczności.
Czy zginął Stefan w czasie brawurowego przedzierania się w stronę lasu pod silnym ostrzałem karabinów maszynowych, czy też w trakcie rozgorzałej potem walki na bagnety? A może później, już w trakcie następnego dnia? Może kiedyś dowiemy się, jak zginął ten 20-letni żołnierz. Warto też odszukać jego grób. Być może znajduje się on na cmentarzu legionistów w Kowlu .

    Nie jest to jeszcze koniec tej opowieści. Stefan zginął, ale pozostała pamięć jego bliskich, szczególnie matki.
Niżej przedstawiam skan kartki pocztowej wysłanej z Bochni w 1916 roku.

kartka_pocztowa

Do Świetnego Departamentu Wojskowego N. K. N.
Urząd Ewid. Legionów Polskich
w Piotrkowie Król. Polskie

Marya Jeziorek Bochnia
Mimo otrzymanego w zeszłym roku zawiadomienia o śmierci syna mego: Stefana Jeziorka leg. I Br. III p. VI b III kompanii rodem z Bochni, dochodzą mnie najsprzeczniejsze wieści, że syn mój miał być ranny zabrany w niewolę. To znowu, że utonął, a wieści te przywożą legioniści będący tu na urlopie.
Proszę zatem N. K. N. o powtórne rozpatrzenie mej sprawy i oznaczenie dokładne którego dnia i gdzie syn mój zginął i gdzie został pochowany.

Z należnem poważaniem Marya Jeziorek wyrobnica

     Nie wiem, czy przesłana została jakakolwiek odpowiedź. Skan kartki pocztowej otrzymałem swego czasu od genealoga amatora, z którym korespondowałem w sprawie osób o nazwisku Jeziorek. Nie udało mi się też do tej pory nawiązać kontaktu z rodziną Stefana Jeziorka z Bochni.

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.